Które zawody w Krakowie odeszły w zapomnienie

Postęp naukowy i technologiczny nie stoi w miejscu, stopniowo wypierając siłę roboczą w kierunku nowych urządzeń, mechanizmów i programów komputerowych. Zalety rewolucji przemysłowej są oczywiste, ale nie można zapominać o odwrotnej stronie medalu: prowadzi to nie tylko do powstania nowych specjalności, ale także do eliminowania starych. W materiale strony krakow1.one proponujemy rozważenie TOP 7 zawodów, które kiedyś były poszukiwane w królewskiej stolicy Polski, ale teraz albo zniknęły bez śladu, albo są na skraju wyginięcia.

Bednarz

W średniowiecznym Krakowie rzemiosło to uchodziło za jedno z najtrudniejszych i najbardziej opłacanych. Produkcja wysokiej jakości beczek i innych pojemników z drewna wymagała od rzemieślnika poważnego treningu i umiejętnego posługiwania się narzędziami. Młody człowiek, który odważył się poznać tajniki zawodu bednarza, musiał przygotować się na kilkuletni żmudny trening. Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że dziewczęta niezwykle rzadko podejmowały się takiej pracy, gdyż rzemiosło to wymagało dużej siły.

W średniowieczu bednarz był zawsze zasypywany zamówieniami z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. Każdy mieszkaniec Krakowa w tym okresie miał w piwnicy beczki do przechowywania ogórków, kapusty kiszonej i grzybów oraz drewniane pojemniki z winem. Co więcej, wykonanie wysokiej jakości dębowej beczki zajmowało od kilku dni do kilku tygodni.

Garbarz

Tak samo długi i czasochłonny był proces garbowania skór. Z reguły warsztaty kaletnicze lokowano w najbardziej odosobnionych częściach Krakowa, koniecznie w pobliżu zalewu. Skóry prano, oczyszczano z resztek wełny za pomocą specjalnych narzędzi, czyszczono w popiele, wapnie gaszonym lub roztworze soli. Aby uzyskać niezbędną miękkość i sprężystość, materiał nasączano również wodą zmieszaną z korą dębu.

W XIII wieku istniała cała wieś garbarzy zwana Dębnikami, gdzie miejscowa ludność zajmowała się skórowaniem. Obecnie teren ten jest jedną z dzielnic Krakowa.

Górnik słodowy

Już w dawnych czasach na obrzeżach Krakowa, Wieliczki i Bochni odkryto duże złoża soli, co przyczyniło się do powstania kopalń i wydobywania tej substancji. Proces otrzymywania kryształów odbywał się poprzez podgrzewanie solanki, w wyniku czego woda odparowywała, a sól osadzała się w naczyniu. Następnie wysuszono wykrystalizowaną sól i otrzymano gotowy produkt.

Wydobywanie soli było ciężką i niebezpieczną pracą. Proces przeprowadzano za pomocą maszyn tnących, wirników, rolek i wózków. Do wynoszenia soli na powierzchnię używano specjalnych szybów linowych. Początkowo, oczywiście, nie wykorzystywano żadnych urządzeń mechanicznych – wszystko odbywało się wyłącznie przy pomocy siły rąk ludzkich.

Warto zaznaczyć, że kopalnie soli w okolicach Krakowa były monopolem króla Kazimierza III. Wydobycie soli i późniejsza jej sprzedaż stanowiły jedną trzecią dochodów skarbu miejskiego, dzięki czemu miasto miało możliwość budowy i rozwoju. Ponadto dzięki kopalniom około 300 000 mieszkańców Krakowa miało stałą i dobrze płatną pracę.

Koniec ery solnych górników trwał 7 wieków, zawód ten prawie w całości zniknął pod koniec XX wieku. Powodem tego było załamanie cen produktów, przez co eksploatacja kopalni stała się ekonomicznie nieopłacalna. Warto dodać, że górnicy w Wieliczce mieli jednak szczęście – znaleźli inną pracę. Teraz lokalna kopalnia jest atrakcyjnym magnesem turystycznym, gdzie organizuje się regularne wycieczki dla turystów.

Woźnica

W średniowieczu praca woźnicy była równie powszechna, jak dzisiaj taksówkarza lub kierowcy autobusu. Byli to zręczni stajenni, którzy umieli odpowiednio dbać o konia, utrzymywać wóz w czystości i dobrym stanie technicznym, a w konkurencyjnym środowisku umiejętnie znajdować klientów do transportu lub dostawy dla nich towaru pod wskazany adres.

Ważną umiejętnością zawodowego woźnicy była nie tylko dobra znajomość terenu (nie było wtedy mowy o mapach drogowych), ale także doskonała umiejętność prowadzenia konwersacji. Podczas podróży woźnica mógł przekazać pasażerowi aktualne wiadomości z miasta, najnowsze pogłoski i plotki, ceny rynkowe i wiele więcej.

Woźniców dzielono na kategorie, spośród których najbardziej uprzywilejowane były osoby, organizujące przewozy na długie odległości. Byli niczym współcześni kierowcy tras dalekobieżnych. Pasażer, który przybył na krakowski dworzec kolejowy, mógł uzgodnić z woźnicą warunki i cenę długiej podróży wygodnym wagonem. Średnio taki przejazd mógł trwać nawet kilka dni (jednak nie był tani).

Zawód utrzymywał się do początku XX wieku, po czym woźnice zostali zastąpieni przez „żelazne konie”: samochody, autobusy, tramwaje i trolejbusy.

Garncarz

To kolejna kategoria zawodów, na które przestało być zapotrzebowanie, ponieważ ręczna produkcja ceramiki i artykułów gospodarstwa domowego została wyparta przez fabrykację. Dziś nadal można spotkać w Krakowie warsztaty garncarskie, ale ręcznie robione wyroby mają teraz większą wartość dekoracyjną niż użytkową. Kupowanie fabrycznej zastawy stołowej jest znacznie tańsze niż filiżanek, talerzy, wazonów i innych produktów wytwarzanych przez warsztat garncarski.

Kominiarz

Ci zabrudzeni sadzą, czarni jak noc mężczyźni straszyli dzieci, które nie chciały jeść lub źle się zachowywały. Sama praca kominiarza była dość tajemniczym procesem: mężczyzna, który miał specjalne urządzenie, wchodził do otworu pieca i znikał tam na kilka godzin. A potem wracał – wyglądając tak, jakby odwiedził samo piekło.

Czyszczenie pieca, komina i rur wentylacyjnych to nie tylko niezbędna, ale i niezwykle trudna praca. Na dodatek takiego rzemiosła mogli podejmować się tylko subtelni i szczupli mężczyźni lub bardzo młodzi chłopcy, którzy potrafili wczołgać się do dość wąskiego otworu rury, oczyścić go, a następnie (bez utknięcia) wydostać się z powrotem. Niewątpliwie tak niebezpieczna praca nie mogła nie obrosnąć różnymi legendami i baśniami, mówiącymi o tym, jak to kominiarz utknął w kominie, a jego szczątki do spoczywają w kanale pieca. Jednak takie historie nie są bezpodstawne i mają konkretne przypadki w historii.

Warto zaznaczyć, że zawód kominiarza w Krakowie nie zanikł. Ponieważ wiele domów w królewskiej stolicy Polski nadal funkcjonuje z ogrzewaniem piecowym i od czasu do czasu ich właściciele są zobowiązani do skorzystania z takiej usługi. Co prawda, współcześni kominiarze nie muszą już wchodzić do otworu pieca – cała praca jest wykonywana przez specjalny sprzęt.

Latarnik

Przed pojawieniem się lamp elektrycznych, które oświetlają nocne ulice miasta, zwyczajowo używano pochodni. Dlatego w Krakowie, podobnie jak w większości innych dużych osad, funkcjonował zawód latarnika. Na to stanowisko często zatrudniano mężczyzn, którzy mogli pracować zarówno w nocy, jak i w ciągu dnia. Podczas ciemnych godzin dnia zadaniem takiego pracownika było obchodzenie ulicy i utrzymywanie wszystkich świateł w stanie działającym. W razie potrzeby latarnik podejmował się naprawy knota lub dolewania oliwy do palnika.

Zdarzały się też kradzieże, bo chętnych na darmową lampę nie brakowało. Aby powstrzymać te działania, latarnicy dodawali do oliwy terpentynę.

Znaczenie tej pracy spadło na początku XX wieku. Początkowo oświetlenie elektryczne trzeba było włączać ręcznie, później wprowadzono automatyczny tryb oświetlenia ulicznego. Od tego czasu ten prestiżowy i wysoko płatny zawód przeszedł do historii.

More from author

Adolf Beck – znany neurofizjolog urodzony w Krakowie

Adolf Beck to naukowiec, który wniósł znaczący wkład w medycynę. Jednak narodowość żydowska stała się dla niego fatalnym faktem, gdy rozpoczęła się II wojna...

Ciekawostki o Politechnice im. Tadeusza Kościuszki w Krakowie

W Krakowie jest wiele uczelni, które słyną ze swoich absolwentów. Jedną z nich jest Politechnika Krakowska im. Tadeusza Kościuszki. Uczelnia jest uważana za jedną...

Flagowiec innowacyjnego biznesu w Polsce – Krakowski Park Technologiczny

W 1997 roku trzy największe uczelnie krakowskie utworzyły Krakowski Park Technologiczny, przeznaczony głównie dla przedsiębiorstw z sektorów wysokich technologii (elektronika, informatyka, telekomunikacja, biotechnologia), jak...
.,.,.,.