W dzisiejszych czasach kąpiel jest czymś powszechnym – absolutną normą dla każdego człowieka jest branie prysznica lub kąpieli dwa razy dziennie. W średniowiecznym Krakowie jednak obmycie się wodą miało istotne znaczenie i było równoznaczne ze świętem. O pierwszych krakowskich łaźniach, o tym jak święte miejsce zmieniło się w miejsce cielesnej rozpusty i o powodach ich masowego zamykania można przeczytać w artykule na stronie krakow1.one.
Miejsce, w którym biedni byli równi bogatym
Od czasów średniowiecza w Krakowie istniało co najmniej dwadzieścia łaźni. Dane te pojawiają się w księgach miejskich z XIV wieku, w których wymienia się nazwiska właścicieli łaźni, których zakłady funkcjonowały przy niemal każdej większej ulicy. Na Kazimierzu można było znaleźć co najmniej dziesięć takich miejsc. Należy zaznaczyć, że w tym czasie było to osobne miasto, całkowicie niezależne od Krakowa.
Znaczenie łaźni w tamtych czasach było trudne do przecenienia. Placówki te były obowiązkowe do odwiedzania zarówno dla zamożnych obywateli, jak i dla niższych warstw społecznych. Chodziło nie tylko o higienę, ale także o działania antyepidemiologiczne. Nie bez znaczenia był fakt, że pracownik łaźni mógł za opłatą świadczyć szeroki zakres usług: zabiegi parowe, strzyżenie, nacieranie maściami leczniczymi, aromaterapia, zabiegi zdrowotne dla pacjentów z chorobami układu oddechowego. Dla niektórych mieszkańców miasta wizyta w łaźni miała znaczenie religijne – byli przekonani, że kąpiel z gorącą parą oczyszcza zarówno ciało, jak i duszę.
Wszystko zmieniło się z początkiem XVI wieku. Ponieważ łaźnia była miejscem publicznym, w którym zarówno mężczyźni jak i kobiety byli zupełnie nadzy, po procesie kąpieli następowały przypadki cielesnego pożądania. A właściciele łaźni, dbając o opłacalność swojego przedsięwzięcia, przyczyniali się do tego na wszelkie możliwe sposoby, oferując gościom alkohol, który dodatkowo pobudzał ich zmysły i zachęcał do stosunków cielesnych.

Porównanie łaźni do domów publicznych nie było wówczas przesadą. Oficerowie, kupcy, rzemieślnicy i studenci zaczęli odwiedzać łaźnie wyłącznie po to, by znaleźć towarzystwo płci przeciwnej do cielesnych uciech, co było znacznie tańsze niż korzystanie z usług kobiet o łatwej cnocie. Zarządcy miast również nie brzydzili się takimi rozrywkami. Pod koniec XVI wieku od zabaw seksualnych zmarł nawet nagle burmistrz Krakowa, Erazm Czeczotka.
Poważne konsekwencje
Oczywiście chwile brudnej przyjemności miały swoją gorzką cenę. Początek XVII wieku upłynął w Krakowie pod znakiem fali chorób wenerycznych, na które nie wynaleziono jeszcze leków. Wiele osób musiało umierać w ciężkich mękach, bo o antybiotykach wtedy nie było nawet mowy.
Rzecz jasna, na polecenie władz, zaczęto masowo zamykać łaźnie w Krakowie. To właśnie w tym okresie w mieście zaczęły pojawiać się specjalne kaplice, które nazywano latarniami umarłych. To specjalne konstrukcje, które były instalowane w miejscach (często w pobliżu szpitali i cmentarzy), gdzie występowała śmierć. W ten sposób informowano nieświadomych obywateli, że w pobliżu znajduje się szpital lub masowy pochówek zmarłych z powodu epidemii.
Dopiero wraz ze spadkiem zachorowań łaźnie wróciły do życia krakowian. Rada miejska wydała jednak specjalny dekret zakazujący przyjemności seksualnych w tych miejscach. Łaźnie przeznaczone były wyłącznie do zabiegów higienicznych. Szczególną uwagę zwracano też na kwestię płci. Zakłady były wyposażone w szatnie męskie i damskie, a łaźnie parowe, choć i były wspólne, to jednak oddzielone specjalnymi przegrodami. Jeśli chodzi o obsługę łaźni, to pozostała ona niezmienna: za opłatą klienci mogli korzystać z szeregu zabiegów zdrowotnych, a także z możliwości zamówienia wszelkiego rodzaju potraw i napojów.